września 05, 2013

Pierwsze biegowe pudło trafione :)

W ubiegłą sobotę odbył się ostatni etap Pucharu Maratonu, tym razem na dystansie 25 km. Trochę się obawiałam tego biegu, ale jak się ostatecznie okazało, zupełnie niepotrzebnie. Rywalizacja wśród kobiet w mojej kategorii wiekowej była zacięta, ale to jeszcze bardziej dodawało tzw. "kopa". Już wiem cóż to za kobiety mnie wyprzedzały i za rok będę bacznie obserwować kogo powinnam gonić, dotrzymywać tempa, bądź ewentualnie wyprzedzać (ostatnia opcja byłaby najbardziej satysfakcjonująca :)) 

Bieg odbywał się w Lesie im. Jana Sobieskiego w Wawrze. Sama trasa, jak na trasę leśną jest dość szybka - mało zakrętów, podbiegów też nie dużo, a na wystające korzenie też nie można narzekać. Świergotu ptaszków nie słyszałam, bo byłam zbyt zaabsorbowana biegiem by je słyszeć, ale pewnie gdzieś tam ćwierkały i kibicowały. I chwała im za to, bo: pobiłam na tej trasie swoje czasy (w międzyczasach) z ubiegłych zawodów, tj. z 53 min na 10 km zeszłam poniżej 50 min, z dystansu 15 km z czasu 1:21 na około 1:16, zaś 20km (co najbardziej mnie pozytywnie zaskoczyło) przebiegłam o około 8min szybciej niż jeszcze 4 tygodnie temu (poprawa z 1:48 na około 1:40). Jak zwykle tempo spadło mi na ostatnich 2/3 kilometrach, co w rezultacie dało mi czas 2:09:38, a co za tym idzie PIERWSZE BIEGOWE PUDŁO i trzecie miejsce w mojej kategorii wiekowej wśród kobiet i szóste wśród kobiet generalnie w ostatnim V etapie. Wiem, że nie są to zawrotne prędkości, ale jeszcze przyjdzie czas na dobre czasy, a obecnie warto się cieszyć z takich małych sukcesów, które oczywiście stanowią motor do tych większych w przyszłości.

Wręczenie nagród w przeddzień Maratonu Warszawskiego, czyli 28 września. Tak więc wkrótce będę się mogła pochwalić pierwszym pucharkiem. :) A już w tą niedzielę Iławski Półmaraton, gdzie mam zamiar wykręcić dobry czas w miarę swoich możliwości. Czuję moc i jestem pozytywnie nastawiona na ten bieg, bo traktuję go jako start docelowy tego sezonu. Trochę szkoda, że tego samego dnia odbywają się Mistrzostwa Polski w Półmaratonie w Pile, że nie wspomnę już o Festiwalu Biegowym w Krynicy, gdzie zapewne zbierze się większość biegowego światka i czołówka polskich biegaczy. Ale mój ogromny sentyment do Iławy przeważył szalę i w tym roku jeszcze pobiegam sobie z dala od elity. Ale za rok, kto wie, kto wie, może nogi poniosą mnie do Piły. 

4 komentarze:

  1. Pierwsze podium pamięta się tak dobrze jak pierwszy pokonany maraton. Ja po kilku latach biegania doświadczyłem tej satysfakcji. Zostaje na zawsze w pamięci. Powodzenia i wytrwałości oraz systematyczności w treningach życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie. Przyznam, że z początku tej edycji zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń (nawet nie śmiałam myśleć o żadnym pucharku...), a potem z biegu na bieg "apetyt" rósł w miarę biegania i tak o to udało się. Z tym, że w klasyfikacji kobiet jest dużo łatwiej o jakieś miejsce (duuużo mniejsza ilość startujących kobiet no i nie ma co się oszukiwać - niższy poziom), więc tym bardziej gratuluję podium - im dłużej się do czegoś dąży i nad czymś pracuję, tym potem ma to większą wartość i daję więcej satysfakcji.

      Usuń
    2. Jak poszło Tobie w Iławie?czy dobrze się tam biega połówkę?

      Usuń
  2. Odsyłam to nowego posta powyżej :P W skrócie, biegło się średnio, trasa nie należy do szybkich moim zdaniem (prawie cały czas delikatnie pod górkę, w tym ze dwa lub 3 duże podbiegi), ale generalnie bardzo fajna impreza - na pewno jeszcze tam kiedyś zawitam w przyszłości by powalczyć o lepszy czas. :P

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szanuj pasję , Blogger