grudnia 09, 2016

Listopad - podsumowanie i dalsze plany

Czas podsumować to co udało mi się nabiegać w minionym już listopadzie. Wspomnę też nieco o swoich dalszych biegowych planach, które pomału zaczynam sobie nakreślać, ale jak na razie bez spinania się na jakiekolwiek życiówki. Główny cel to zbudować mocne fundamenty pod konkretniejsze bieganie na wiosnę... i nie nabawić się żadnej kontuzji!

W listopadzie łącznie przebiegłam 118,21 km. Wykonałam 20 treningów biegowych po których zawsze robiłam trening uzupełniający i stretching. Można powiedzieć, że plan wykonałam w 99%. Z czterech treningów tygodniowo przeszłam już do pięciu - co prawda plan Skarżyńskiego zakłada bieganie 4x w tygodniu, ale postanowiłam go nieco zmodyfikować - wiem, wiem...
Jeszcze miesiąc temu zarzekałam się, że "tym razem" bardziej niż własnej intuicji będę wierzyć ściśle określonemu planowi, ale uznałam, że dodanie jednego krótkiego treningu, gdy tygodniowo i tak na razie nie przekraczałam jeszcze nawet 30 km (z wyjątkiem jednego tygodnia) nie będzie wielkim szaleństwem i brakiem rozsądku. Przy tak małej objętości i pięciu treningach w tygodniu w zasadzie nie czuję żadnego zmęczenia "materiału". Cały czas biegam na tak zwanej świeżości, jestem w pełni zregenerowana i z treningu na trening odczuwam delikatny wzrost formy i siły. Dwa razy w tygodniu wykonuję też przebieżki (w zasadzie to wychodzą mi sprinty nawet w tempie 3:00min/km :D), które podbijają mi formę i przygotowują organizm do już nieco cięższych akcentów w dalszej perspektywie. Myślę, że wszystko idzie ku dobremu...


Jeśli zaś chodzi o plany... Swoje trzy miesięczne wracanie do formy i budowanie tak zwanej bazy, planuję zakończyć kultowym Bielańskim Biegiem Chomiczówki (15km), sprawdzając jednocześnie co udało mi się wypracować samymi rozbieganiami i przebieżkami oraz z jakim planem najrozsądniej byłoby ruszyć, tak aby optymalnie przygotować się do ... 12.Półmaratonu Warszawskiego. Mam wielką, ale to naprawdę WIELKĄ nadzieje, że w końcu uda mi się pobiec w tym, tak ważnym dla mnie biegu. Dwa lata z rzędu los nie był dla mnie zbyt łaskawy pod tym względem i mimo wielkich chęci musiałam ograniczać się jedynie do roli kibica. Czuję w kościach (łydkach i czworogłowych uda też), że w tym roku będzie inaczej. :) Już się nawet zapisałam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szanuj pasję , Blogger