grudnia 09, 2016

Listopad - podsumowanie i dalsze plany

Listopad - podsumowanie i dalsze plany

grudnia 09, 2016

Listopad - podsumowanie i dalsze plany

Czas podsumować to co udało mi się nabiegać w minionym już listopadzie. Wspomnę też nieco o swoich dalszych biegowych planach, które pomału zaczynam sobie nakreślać, ale jak na razie bez spinania się na jakiekolwiek życiówki. Główny cel to zbudować mocne fundamenty pod konkretniejsze bieganie na wiosnę... i nie nabawić się żadnej kontuzji!

W listopadzie łącznie przebiegłam 118,21 km. Wykonałam 20 treningów biegowych po których zawsze robiłam trening uzupełniający i stretching. Można powiedzieć, że plan wykonałam w 99%. Z czterech treningów tygodniowo przeszłam już do pięciu - co prawda plan Skarżyńskiego zakłada bieganie 4x w tygodniu, ale postanowiłam go nieco zmodyfikować - wiem, wiem...

listopada 11, 2016

Powrót do biegania po kontuzji - podsumowanie pierwszego miesiąca

Powrót do biegania po kontuzji - podsumowanie pierwszego miesiąca

listopada 11, 2016

Powrót do biegania po kontuzji - podsumowanie pierwszego miesiąca

Tak rozważnie i powoli do biegania nie wracałam jeszcze nigdy. Pierwszy raz w życiu zaczęłam od marszotruchtów. Nawet, gdy w 2012 roku zaczynałam biegać, to nie interesowała mnie taka forma budowania kondycji. Ale po dwóch poważnych kontuzjach na przestrzeni pół roku podejście się trochę zmienia i nadchodzi ten moment, że trzeba zrobić naprawdę porządny krok do tyłu, aby w dłuższej perspektywie w końcu zacząć przesuwać się na przód. 



Nie ufając już tak, jak kiedyś swojej intuicji postanowiłam wrócić do biegania w oparciu o szczegółowy plan. Co prawda w lutym, gdy zaczynałam swoje bieganie po złamaniu zmęczeniowym też teoretycznie robiłam to według planu, ale bardziej na zasadzie wytycznych, gdzie miałam dużą dowolność (opierałam się o plan Danielsa, który podaję od jakiego kilometrażu powinno się zaczynać, jak go stopniowo zwiększać, kiedy wprowadzić przebieżki, a potem rytmy i inne elementy treningu, tak aby organizm był na to przygotowany i nie zrobić sobie krzywdy). Wiedziałam tylko, że mam zacząć od 33% kilometrażu sprzed kontuzji, potem stopniowo go zwiększać, a po trzech miesiącach być już w formie. Nie pomyślałam jednak wtedy, że bieganie od razu 3 dni pod rząd (nawet jeśli są to dystanse 4-5km) to nie najlepszy pomysł. W ogóle bieganie co drugi dzień kiedyś nie wchodziło u mnie w rachubę... Zapominałam, że budowanie formy to nie tylko zbijanie tętna i wagi, ale też przygotowanie organizmu do zdolności regeneracji po wysiłku, w tym stawów, ścięgien i mięśni. 

października 29, 2016

Mój poradnik leczenia kontuzji rozcięgna podeszwowego - cz.2 "Droga leczenia długa i kręta jest..."

Mój poradnik leczenia kontuzji rozcięgna podeszwowego - cz.2 "Droga leczenia długa i kręta jest..."

października 29, 2016

Mój poradnik leczenia kontuzji rozcięgna podeszwowego - cz.2 "Droga leczenia długa i kręta jest..."

Z początku myślałam, że jak odpocznę od biegania przez 2-3 tygodnie to stan zapalny rozcięgna minie i będę mogła wrócić do biegania. Nic bardziej mylnego. Z drugiej strony bez odpoczynku i przerwy od biegania wszystkie stosowane metody walki z tą kontuzją okażą się mało skuteczne. 


W internecie na różnych forach możemy znaleźć historię ludzi, którzy pomimo stosowania wielu metod leczenia rozcięgna podeszwowego i ostrogi piętowej nie widzą poprawy, a nawet jeśli ona następuję, to tylko na jakiś czas, a potem znowu wszystko zaczyna się od początku i ... tak przez lata. Przyznam, że bardzo mnie to przeraziło...Jak to? Miałabym wyjęty rok z biegowego życiorysu przez tą cholerną kontuzję? Ba, rok to w optymistycznej wersji. Niektórzy podobno użerają się z rozcięgnem przez lata wydając na to masę pieniędzy, a czasem nawet wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu właściwego lekarza. Czy mnie też to czeka?- myślałam. Czy będę mogła kiedyś biegać, tak by móc zrealizować swoje cele i ambicje? A może by tak lepiej rzucić to wszystko w cholerę (w sensie to całe bieganie) i przerzucić się na ...? Właśnie: na co?! Wiem, jest masa różnych rzeczy w których można się realizować, ale ten kto "posmakował" biegania i złapał tego bakcyla, kto odniósł w tym obszarze już jakieś małe sukcesy, kto biegał po 100 km tygodniowo i śnił, że może już biegać, gdy biegać nie mógł... Ten wie, że to nie taka prosta sprawa przerzucić się od tak na coś innego i zapomnieć o bieganiu i wszystkim co się z nim wiąże. 

października 17, 2016

Mój poradnik leczenia kontuzji rozcięgna podeszwowego - cz.1 "Historia upadku..."

października 17, 2016

Mój poradnik leczenia kontuzji rozcięgna podeszwowego - cz.1 "Historia upadku..."

Przez ostatnie 3 miesiące walczyłam chyba z najgorszą kontuzją, jaka mi się dotychczas przydarzyła. Dlaczego najgorszą? Bo nie ma nawet jednego sposobu, który gwarantuję jej wyleczenie, ale za to są dziesiątki, które "może pomogą"... W desperackich amokach przeczytałam, chyba "cały internet" na temat kontuzji rozcięgna podeszwowego i ostrogi piętowej (moim zdaniem często mylonych ze sobą kontuzji). Znam na pamięć nawet wątki na jakiś martwych już kompletnie forach z 2000 roku (wtedy miałam Komunię Świętą!) ... W związku z tym, postanowiłam stworzyć swój własny poradnik dla kolejnych pokoleń desperatów, którym przyjdzie walczyć z tym paskudztwem. Wpierw jednak opiszę swoją historię upadku... Okej, zaczynamy. 


Kontuzję nie biorą się znikąd. Sprawa oczywista. Niby wiemy o tym doskonale, a robimy wręcz kardynalne błędy, aby się ich nabawić. Jakie to błędy w moim przypadku? Cóż, robiąc bardzo szczegółowy biegowy (ale nie w biegu) rachunek sumienia, bijąc się pierś ze słowami Mea culpa... wymieniłabym takie o to czynniki prowadzące nas do zguby (nie tylko dobrej formy):


sierpnia 13, 2016

Tak bardzo bym chciała, a ... znowu nie mogę, czyli o niekolorowym życiu biegacza i rozcięgnie podeszwowym...

Tak bardzo bym chciała, a ... znowu nie mogę, czyli o niekolorowym życiu biegacza i rozcięgnie podeszwowym...

sierpnia 13, 2016

Tak bardzo bym chciała, a ... znowu nie mogę, czyli o niekolorowym życiu biegacza i rozcięgnie podeszwowym...

Śniło mi się dzisiaj, że jestem w świetnej biegowej formie. Robiłam sobie rozbieganie ze średnim tempem 4:30min/km. Ale to był tylko sen...


Obecnie nie biegam od 4 lipca. Powód? Kontuzja rozcięgna podeszwowego... Paskudna rzecz. W internecie mnóstwo jest informacji na jej temat, odsyłam np. tutaj. Coś mi tam zgrzytało w tej pięcie, ale nie na tyle, żeby spodziewać się takiego scenariusza. Ale życie biegacza czasami bywa bardzo niekolorowe. Endorfiny znowu schowały się za horyzontem, a pojawiły depresyjne pierwiastki i walka z kontuzją. Już druga tak długa przerwa w tym roku... Dopiero co wyszłam z jednej kontuzji i bach! Następna. Naprawdę można zwątpić w takich momentach w sens swoich biegowych ambicji, celów i ogólnie całej tej pasji zwanej bieganiem.


lipca 28, 2016

Słowacka epopeja - czyli relacja z wyprawy wokół Tatr (prawie dwunastozgłoskowcem)

Słowacka epopeja - czyli relacja z wyprawy wokół Tatr (prawie dwunastozgłoskowcem)

lipca 28, 2016

Słowacka epopeja - czyli relacja z wyprawy wokół Tatr (prawie dwunastozgłoskowcem)

W internecie pełno jest różnych relacji - podróżniczych, sportowych... Ale uwierzcie, ta jest wyjątkowa! Przy jej pisaniu napociłam się niemal tyle, co na najtrudniejszych podjazdach podczas naszej tygodniowej wyprawy szlakiem wokół Tatr... 

Zarys trasy


czerwca 29, 2016

Dlaczego?

Dlaczego?

czerwca 29, 2016

Dlaczego?

Dlaczego mimo wielkich chęci i przygotowania treningowego znowu mi się nie udało złamać 1:40? Dlaczego? Ano dlatego, że:


- za cholerę nie potrafię biegać w upale, a tegoroczne warunki IV. Półmaratonu Radomskiego Czerwca były iście Saharyjskie. Naprawdę bardzo chciałam, tak że aż płakać mi się chciało na 12 km (gdy podobno byłam jeszcze 12-kobietą open...)
- nie trenuję w upale i mój organizm nie jest po prostu "otrzaskany" z mocnym bieganiem w wysokich temperaturach. Niby mogłabym biegać w godzinach popołudniowych, ale ja wolę o 6 nad ranem...


czerwca 18, 2016

Do trzech razy sztuka...

Do trzech razy sztuka...

czerwca 18, 2016

Do trzech razy sztuka...


Już jutro Półmaraton Radomskiego Czerwca '76. Rozważałam, czy pobiec tam trzeci raz z rzędu, czy może dla fanu wystartować dzisiaj w Nocnym Półmaratonie we Wrocławiu. Wygrała jednak chęć rozprawienia się w końcu z granicą 1:40 w półmaratonie na trasie którą już znam, a poza tym bieg w godzinach nocnych byłby dla mnie zbyt dużym ryzykiem - raz: prawie nigdy nie biegam nawet w godzinach wieczornych; dwa: jak już dziesiątki razy wspominałam: jestem zwolenniczką rannego biegania, więc start o godz. 10 rano jest dla mnie bardziej sprzyjający niż o 22.


czerwca 14, 2016

10. Bieg Ursynowa - zaskakująca relacja

10. Bieg Ursynowa - zaskakująca relacja

czerwca 14, 2016

10. Bieg Ursynowa - zaskakująca relacja

W ostatnią niedzielę odbył się jubileuszowy Bieg Ursynowa. O godzinie 10 wystartował bieg główny na dystansie 5 km, który był jednocześnie Mistrzostwami Polski na tym dystansie. Z czasem 13:56 (kosmos!) zdobył ten zacny tytuł Szymon Kulka. 


A jeśli o mnie chodzi... Postanowiłam się sprawdzić na dystansie 10 km (start był o godz.11:30) i zweryfikować w jakim miejscu jestem po miesiącu nieco mocniejszych systematycznych treningów. I muszę przyznać, że zaskoczyłam samą siebie. Ale zanim przejdę do relacji... 

Czas netto: 44min 55 sek, wśród kobiet miejsce 4 na 185, w K20 - 1,Open 128/644.
W ostatnich pięciu tygodniach treningu zdecydowanie postawiłam głównie na szybkość. Biegałam stosunkowo dużo rytmów przeplatanych kilometrówkami w tempie interwału (śr.4:05-4:10/km) lub w tempie progowym (śr.4:27-4:38/km - w zależności od długości odcinka i samopoczucia). W zasadzie w ogóle nie "liznęłam" biegów ciągłych - wykonałam tylko jeden trening tego typu, tj: bs/ 40min w tempie progowym (4:38/km)/bs. Jeśli zaś chodzi o tempo rytmów, to tutaj również wychodziły mi niemal "książkowo", tak jak u Danielsa - śr. 3:50-3:35/km. W tym, zrobiłam jeden trening stricte interwałowy: 6x1km w tempie interwału, który zaprocentował już niemal następnego dnia podbiciem formy (dzień po akurat przypadło mi do zrobienia 20 km wybiegania i biegło mi się z tą zawsze wyczekiwaną lekkością; jak to się mówi "noga podawała") i zbiciem tętna o parę oczek.

kwietnia 05, 2016

Podsumowanie, kibicowanie i ... mocne postanowienie poprawy.

Podsumowanie, kibicowanie i ... mocne postanowienie poprawy.

kwietnia 05, 2016

Podsumowanie, kibicowanie i ... mocne postanowienie poprawy.

Na blogu znowu panuję niezręczna cisza. Mam nadzieję, że nie jest to żadna przysłowiowa cisza przed burzą (chociaż na jutro burzę zapowiadają - pierwszą tej wiosny!), bo chciałabym chociaż najbliższy rok przebiegać w spokoju, bez żadnych kontuzji i jakiś sensacji-rewelacji. 



Za mną już cały przebiegany marzec. Pierwszy od dwóch lat, bo w ubiegłym roku był to właśnie okres mojej biegowej abstynencji spowodowanej potrąceniem przez samochód. Ale nie patrzmy wstecz... Przebiegłam 185,27 km (23 treningi), przejechałam 424,8 km (11 przejażdżek). Zbiłam średni puls ze 175 na 160ud/min przy tempie biegu spokojnego. Nie jest to jeszcze całkowicie komfortowe bieganie, ale myślę, że z tygodnia na tydzień moje serce będzie coraz bardziej wydajne.

Trening uzupełniający nadal staram się wykonywać systematycznie, co w sumie wychodzi mi w 85-90%, więc całkiem nieźle. Najgorzej sprawa przedstawia się w zbijaniu wagi - bieganie niestety wzmaga apetyt i czasem mają nade mną władzę demony łakomstwa... Cóż, usilnie nad tym pracuję...

Wielkanocna przejażdżka...


marca 05, 2016

Faza I - Budowanie bazy. (19 luty - 5 marca)

Faza I - Budowanie bazy. (19 luty - 5 marca)

marca 05, 2016

Faza I - Budowanie bazy. (19 luty - 5 marca)

Wracanie do formy po kontuzji to wcale nie prosta sprawa. Człowiek porównuję siebie, jak to biegał parę miesięcy temu, jak te 5 km, które teraz są prawdziwym wyzwaniem, kiedyś były zaledwie rozgrzewką. Staram się jednak nie popadać w tego typu sportowy sentymentalizm i powoli wrócić do biegowych łask. Bywa ciężko - nie ukrywam, ale taki to już urok biegania.







Postanowiłam sobie, że tym razem wrócę do treningów trzymając się sztywno wytycznych, jakie proponuję J.Daniels (nie ten od whisky rzecz jasna). Nie daję się ponieść emocjom i nawet, gdy czuję, że mogłabym pobiec dzisiaj więcej i zamiast tych skromnych 7 km, zrobić 10 km, to okiełznuję tego typu myśli i mówię sobie stop. Co konkretnie zaleca Daniels?


lutego 13, 2016

Wracam do gry!!!

Wracam do gry!!!

lutego 13, 2016

Wracam do gry!!!

Moja trzecia kość śródstopia już się zagoiła. Ortopeda dał mi zielone światło i powoli mogę wracać do treningów. Co prawda jeszcze nie skończyłam całkowicie rehabilitacji, ale już jest zdecydowanie z górki. Czekałam na to tak strasznie długo, że już nie pamiętam nawet, gdzie schowałam swoje buty do biegania! Ale tak sobie myślę, że takie przerwy spowodowane kontuzją wbrew pozorom też mogą mieć swoje dobre strony... 



Oczywiście nie chce gloryfikować złamań zmęczeniowych, ani innych kontuzji, bo to strasznie frustrująca sprawa... Przyznam, że podczas swej dwu i półmiesięcznej przerwy od wszelakiej aktywności fizycznej miałam wiele chwil zwątpienia, a po dwóch miesiącach wręcz nachodziły mnie myśli, że w sumie to już nawet nie chce mi się wracać do tego całego reżimu treningowego i całkiem dobrze mi bez biegania. Nie muszę się spinać po pracy by wyjść na trening lub wstawać o 5:30 by rano zrobić jakąś "regeneracyjną" dyszkę, nie przejmuję tak bardzo co i kiedy jem (ekhem...), nic mnie nie boli, weekendy mijają mi na pieczeniu ciast i oglądaniu filmów... Słowem, życie bez biegania to dla mnie sielanka. Sęk tylko w tym, czy dobrze się czuję z taką sielanką?


stycznia 11, 2016

PROSTY PRZEPIS NA ... FALE DUNAJU

PROSTY PRZEPIS NA ... FALE DUNAJU

stycznia 11, 2016

PROSTY PRZEPIS NA ... FALE DUNAJU

To będzie pierwszy post na moim blogu dotyczący przepisów na wszelakie słodkości. Tak więc bądźcie wyrozumiali, ale i jednocześnie wymagający - wszelkie uwagi przyjmę na "klatę"! Chociaż wolałabym w komentarzach zdjęcia pięknych fal Dunajca w Waszym wykonaniu... :)



Copyright © Szanuj pasję , Blogger